Genetyczny kogel-mogel: urodziło się dziecko trojga rodziców. Czy będą następne

Podczas gdy w Polsce toczy się dyskusja na temat tego, czy cofnąć się do średniowiecza, czy też zadowolić powrotem do PRL, na świecie w kwestii niepłodności wydarzyły się ostatnio dwie fascynujące rzeczy. O dziwo – nie jest o nich wcale tak głośno. Czy dziecko trojga rodziców albo in vitro przy użyciu jedynie fragmentu skóry to rozwiązania, które przyjmą się kiedyś u nas?

Dziecko trojga rodziców – zdrowy chłopiec

Pierwszym ważnym wydarzeniem były narodziny dziecka trojga genetycznych rodziców. Nawet nie chcę myśleć, co na temat takiej historii ma do powiedzenia polski Kościół Katolicki czy przedstawiciele konserwatywnej klasy politycznej. Szczęśliwie są oni zajęci swoim małym, zaściankowym światem i nie komentują tego wydarzenia.

Skupmy się jednak na meritum, bo warto. Istotą przeprowadzonego zabiegu było wykluczenie rzadkiej wady genetycznej, wynikającej z mutacji w mitochondrialnym DNA komórki jajowej. Mitochondrialne DNA koduje zaledwie 37 genów i jest dziedziczone całkowicie po matce. Oznacza to, że gdy matka jest nosicielką mutacji w tym obszarze, to z całą pewnością przekaże je dziecku, które będzie chore. Tak też było w przypadku pary, która od wielu lat bezskutecznie zabiegała o potomstwo.

Okazało się, że kobieta jest nosicielką mutacji mitochondrialnego DNA. Po wielu poronieniach (które były bezpośrednią konsekwencją występującej wady mitochondrialnego DNA) urodziła dwoje dzieci. Niestety, każde z nich zmarło wskutek wady genetycznej, nazywanej Zespołem Leigha. W przypadku tego schorzenia rokowania są bardzo złe – nie ma szansy na dożycie dorosłości (jedno z dzieci zmarło przed upływem roku, drugie przed upływem 8 lat).

Naukowcy słusznie sobie wykombinowali, że skoro źródłem choroby jest mitochondrialne DNA, to sposobem na rozwiązanie problemu jest wymiana tegoż na inne, pozbawione wady. Pierwotnie chcieli zatem zastępować mitochondrialne DNA na etapie embrionalnym. Takie rozwiązanie zostało jednak odrzucone przez parę ze względów religijnych (wymagałoby istnienia drugiego embrionu).

Naukowcy znaleźli mniej kontrowersyjne rozwiązanie. Postanowili zastąpić wadliwe DNA mitochondrialne wcześniej, już w komórce jajowej. Eksperyment się powiódł i we wrześniu przyszło na świat pierwsze dziecko, będące genetycznym potomkiem trojga rodziców. Chłopiec jest zdrowy.

Zabieg przeprowadzony został w Meksyku. Ze względów prawnych nie było możliwe jego przeprowadzenie w USA. W Europie natomiast jedynie w Wielkiej Brytanii dopuszczalne jest tworzenie komórek in vitro z materiałem genetycznym trzech osób, stąd możemy już wkrótce spodziewać się podobnych wiadomości napływających z Londynu.

Oocyty ze skóry

Drugą, być może nawet bardziej doniosłą wiadomością, był wielki sukces japońskich naukowców. Eksperyment został wprawdzie przeprowadzony na myszach, więc nim będzie można powtórzyć go na gatunku homo sapiens sporo wody jeszcze we wszystkich rzekach świata upłynie, ale niezwykle trudno przecenić jego znaczenie.

Otóż Japończycy uzyskali komórki jajowe z komórek… skóry. Mało tego! Zapłodnili je w szkle i z uzyskanych zarodków przyszło na świat osiem, przynajmniej na pierwszy rzut oka zdrowych, myszek. Nie wchodząc w szczegóły całego procesu, który umożliwia cofnięcie rozwoju komórki skóry do chwili, w której może się ona rozwinąć w prawidłową komórkę jajową (nie będę udawać, że sam to ogarniam i rozumiem), brzmi to po prostu jak science fiction.

Oto stajemy przed niezwykłą przyszłością, w której do zabiegu in vitro nie jest potrzebna ani stymulacja, ani punkcja, a jedynie mało inwazyjny zabieg pobrania wycinka skóry. 

Jak wspomniałem, nieprędko będziemy się cieszyć takim zabiegiem u ludzi. Po pierwsze – trzeba wielu obserwacji potwierdzających, że uzyskane ze skóry komórki jajowe nie kryją w sobie nieznanych nam wad. Nawet jeśli nie zaobserwujemy takich wad u myszy, to nie można takich obserwacji przenosić jeden do jednego na ludzi. Wprawdzie wiele genów z myszami mamy wspólnych, jednak wiele nas także różni.

Nawet gdy już uda się zapanować nad technicznymi problemami i potwierdzić bezpieczeństwo tej metody, to staniemy przed dylematami natury moralnej, które trzeba będzie jakoś rozstrzygnąć. Wszak komórki skóry mamy wszyscy, nie tylko kobiety. Tym samym, z technicznego punktu widzenia, nic nie stanie na przeszkodzie, aby na świat przyszło dziecko dwóch mężczyzn (po uzyskaniu komórki jajowej z komórek skóry jednego z nich). Jeżeli natomiast w podobny sposób uzyskamy plemniki, to można będzie powołać do życia także dziecko dwóch kobiet.

Wizja ta, choć relatywnie odległa, może być fantastyczną szansą dla osób niepłodnych. Marzenia o genetycznym potomstwie spełnią się w przypadku kobiet o zerowej rezerwie jajnikowej, jak również mężczyzn, którzy nie mają w ogóle plemników możliwych do pozyskania, nawet w wyniku punkcji jąder. Znacznie mniej ludzi będzie klasyfikowanych jako bezpłodni – w końcu skórę ma każdy.

Jednak czy ludzkość jest gotowa na to, co z technicznego punktu widzenia już wkrótce będzie zapewne możliwe? Czy będziemy w stanie zaakceptować genetyczne dzieci trzech gejów lub trzech lesbijek po wymianie mitochondrialnego DNA w imię leczenia niepłodności?

Polecamy także:

5 rzeczy, które mają duży wpływ na płodność mężczyzn

Miasta przyjazne niepłodnym – sprawdź, gdzie refunduje się in vitro

Nasienie na zamówienie – sprawdź gdzie

Refundacja in vitro dla samotnych kobiet oraz związków homoseksualnych – sprawdź gdzie

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *