Historia o pszczołach, czyli: Niepłodność? Jakie to szczęście!

Niepłodność? Jakie to szczęście! To może napiszę następny felieton – powiedziałem do żony. O bzykaniu? – zapytała. Dlaczego nie? – pomyślałem. Niech będzie dziś seks, czyli rzecz o bzykaniu.

Forma na luzie, ale temat całkiem poważny. Bo tak właśnie z niepłodnymi i z bzykaniem jest pewien problem. Łatwo spotkać się z opinią tych, którzy są przekonani o swojej płodności, że niepłodność to błogosławieństwo, bo nie trzeba się zabezpieczać podczas seksu i oni by tak chcieli.

Cóż, zawsze wydaje się, że inni mają lepiej, że trawa w ogródku sąsiada bardziej zielona. O ironio, od życia często dostajemy niekoniecznie to, czego chcemy.

Największą ironią jest, że gdy faceci się zabezpieczają, to z jednej strony nie chcą mieć dzieci, ale z drugiej nie mają pojęcia, czy w ogóle mogą je mieć. O tym, że ich mieć nie mogą, dowiadują się z reguły wówczas, gdy chcą je mieć, już się o nie starają i wcześniej zużyli wiele kilogramów lateksu. Tak więc przestrzegam tych panów, którzy niepłodność uważają za takie szczęście, że ich także może ono spotkać (czego doprawdy im nie życzę). Chińskie przekleństwo mówi – niech ci się spełnią wszystkie marzenia.

Jak być facetem, a nie trutniem

Ale wracając do bzykania. Napiszę to wprost, z własnego doświadczenia. Niepłodny może mieć pewien problem z bzykaniem. Bo oto życie go zaskakuje i okazuje się, że to bzykanie jest takie… no… nieproduktywne. I w ogóle niepłodny nie czuje się tak do końca facetem, gdyż niepłodność chwieje mocno jego poczuciem własnej wartości. Nie jest niepłodny tak bardzo męski, jak mu się wydawało.

Faceci są mało odporni na takie szoki. Kiepska samoocena albo czyni ich impotentami, albo próbują sobie za wszelką cenę udowodnić swoją męskość. Obie opcje są destrukcyjne i źle wróżą opowieści o pszczołach. Albo bzykać przestają, albo bzykają w sąsiednich ulach.

Cóż, ja także miałem problem z bzykaniem. Nie czułem się pełnowartościowym facetem. Trochę jak truteń. Nie było mi z tym dobrze, ale na szczęście był to stan przejściowy. Po trzech latach od diagnozy jakiekolwiek niespełnienie w bzykaniu ma więcej wspólnego z codziennymi obowiązkami i ze zmęczeniem niż z niepłodnością. Bzykanie z czasem powraca, aby w ulu zapanował pokój.

Seks a niepłodność

Niepłodność chwieje w łóżku męskim poczuciem wartości.

Bzykać jak dawniej

Oprócz emocjonalnego ekshibicjonizmu, piszę o tym, aby każdy czytający to facet i każda królowa pszczół wiedziała, że przejściowy problem z bzykaniem u niepłodnego nie jest zjawiskiem nadzwyczajnym. Śmiem twierdzić, że jest, z dwojga złego, problemem mniej destrukcyjnym, niż poszukiwanie pszczół w sąsiednim ulu.

Wspólne oswajanie bzykania w nowych okolicznościach może być o tyle niełatwe, co całkiem przyjemne i satysfakcjonujące. Dla obojga. Trzeba tylko pogodzić się z tym, że bzykanie jest dla przyjemności, a małe pszczółki muszą przyjść na świat w jakiś inny sposób. Należy jednak dać sobie trochę czasu i wykazać się odrobiną cierpliwości. Fantastycznie jest jednak poznawać siebie na nowo.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *