niepłodność, bezdzietność

Musisz sobie wybaczyć! Nawet nie wiesz, jaką ulgę poczujesz

„To przeze mnie, to moja wina, gdybym nie robiła tego i tamtego, to byłoby to i to…”. I tak w kółko. Stop. Nie musisz być idealna – to po pierwsze. Po drugie – naucz się wybaczać sobie. Wszystko. 

Kobiety są mistrzyniami w obwinianiu siebie. Za wszystko. Nieudaną romantyczną kolację, sprzeczkę w pracy, niepłodność. Ktoś nam kiedyś wmówił perfekcyjność, odpowiedzialność. Za wszystko. I tak to ze sobą dźwigamy.

Ale po co? No…  żeby być wzorowymi kobietami, żonami, pracownicami, w przyszłości matkami. Poza tym, jak nie my, to kto? Przecież nikt za nas lepiej nie odkurzy, nie przygotuje sosu do spaghetti, nie napisze raportu, nie zaplanuje leczenia.

Każde jedno potknięcie jest zachowaniem „niewybaczalnym”. I powoduje chęć karania się, niemalże ubiczowania, odmawiania sobie przyjemności, konieczność naprawy błędów. I tak kontynuujemy nasz marsz w kierunku perfekcyjności. Nawet wtedy, kiedy jest to z góry skazane na porażkę, choćby z tego względu, że część spraw od nas nie zależy (niepłodność). Ale to nic! To i tak moja wina! Przepraszam, ale to bzdura. Zaraz do tego wrócę.

Jest też druga strona, która również bierze udział w procesie. I tu mamy dwa kierunki

  • Nie wybaczamy komuś jego błędów, czujemy się osobiście zranione jego nieperfekcyjnością, robimy wymówki za źle załatwioną sprawę (same zrobiłybyśmy to lepiej…), jednak jesteśmy skłonne dać się przeprosić i wybaczyć. Pewnie czujesz wtedy poczucie ulgi i takiego odpuszczenia żalu i złości w stosunku do tej osoby. Po prostu jest lepiej Tobie;
  • Wybaczamy z łatwością, bo przecież i tak wiadomo, że tylko my jesteśmy w stanie coś zrobić idealnie. Innym, nieidealnym wybaczamy z pobłażliwością. I tu również doświadczamy poprawy własnego samopoczucia.
  • Za to wymagamy od siebie. I sobie nie wybaczamy. Czyli nie dajemy sobie prawa do poprawy nastroju, odpuszczenia „niefajnych” emocji w stosunku do samej siebie. Tylko dlaczego? 

Dlaczego w ogóle warto wybaczać?

No właśnie. Wybaczyć komuś jego zachowanie w stosunku do nas to jeszcze ok. Ale sobie w stosunku do siebie? Tak!

Daj sobie samej prawo do doświadczenia uczucia ulgi, do nieperfekcyjności, do popełniania błędów. Daj sobie samej prawo do uświadomienia sobie, że nie wszystko od Ciebie zależy. I wybacz to sobie.

To będzie jak zrzucenie z pleców i z serca ogromnego ładunku. Poczujesz spokój, lekkość, będziesz dla samej siebie lepsza. Nie musisz być ideałem. Nie musisz karać się za błędy i niedociągnięcia. Wybacz je sobie. Zastanów się, czy łatwiej Ci jest wybaczyć komuś jego pomyłkę, gafę – czy samej sobie? Podejrzewam, że łatwiej komuś. I podejrzewam, że masz wtedy poczucie, że zrobiłaś temu komuś przysługę wybaczając mu.

Chciałam zauważyć, że wybaczając, robisz przysługę przede wszystkim jednej osobie i jesteś nią TY. Wybaczając, powodujesz, że poprawiasz swój własny stan emocjonalny. To Tobie robi się lżej na sercu. Osoba, której wybaczasz (drobne i poważne błędy), może nawet nie wiedzieć, że jej wybaczasz. Może nie chcieć Twojego wybaczenia. To nieistotne.

Ważny jest proces, który zachodzi w Tobie

Podobnie sprawa się ma z wybaczaniem samej sobie. Przejdziesz pewien proces, dzięki któremu staniesz się dla siebie jeszcze lepsza, milsza, weselsza. Wybacz sobie swoją złość na siebie i do innych. Wybacz sobie niedociągnięcia, niedotrzymane obietnice, zachowania w stosunku do innych..

Wybacz sobie, że Twoje ciało nie jest tak płodne jakbyś chciała, że nie reagujesz na leki, że mimo starań nie jesteś matką. Wybacz sobie swój lęk przed bezdzietnością, wybacz sobie, że nie jesteś w różnych sprawach idealna. Wybacz sobie, że czasami swoim zachowaniem ranisz innych.

Weź kartę i wypisz wszystko to, co sobie wybaczasz. Odpuść. Jesteś wystarczająco dobrym człowiekiem. Wybacz sobie brak idealizmu i z nową energią idź przez życie!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *