niepłodność

Jak sobie radzić ze światem

Przeżycia związane z niepłodnością

Kiedy cierpi się z powodu niepłodności, cały świat wydaje się być w ciąży. Nagle, nie wiadomo skąd, młode matki wychodzą na ulicę ze swoimi niemowlętami, nie sposób zliczyć rodzajów wózków, a w co drugim sklepie jest promocja na asortyment dziecięcy. W pracy pół zespołu idzie na urlop macierzyński, nawet koleżanka, która temat dzieci dawno zamknęła. Jedni się cieszą, inni trochę mniej, ale przynajmniej mają wybór, mogą narzekać na ceny i kompletować wyprawkę dla noworodka. Największe marzenie osoby niepłodnej.

Czasami wydaje się, że napór obrazów, rozmów i gadżetów, związanych z dziećmi, jest tak ogromny, że osoba czekająca na własne rodzicielstwo chce się schować, choćby w mysiej dziurze. Można, w geście obronnym, żartować z własnej sytuacji i nadmiernej płodności świata zewnętrznego, ale żarty się kiedyś kończą i zostaje smutek i żal. Można nie mieć ochoty na spotkanie z bliskimi, nawet przyjaciółmi, a kolejny grill w gronie rodziny może wydawać się torturą.

Bolesne mogą stać się niewinne, nieobarczone żadną złą intencją, pytania, sugestie czy uwagi. Dla osób, które niepłodności nie przeżyły, jest to doświadczenie niezrozumiałe. Trudno im pojąć czym jest zbyt długie czekanie i regularna porażka, które z czasem skutkują skupieniem niemal wyłącznie na dziecku. Nie mogą zrozumieć, że każdy aspekt życia może być podporządkowany cyklowi biologicznemu, począwszy od decyzji, czy w danym dniu pije się alkohol, skończywszy na zmianie pracy lub wyjeździe na zagraniczny kontrakt. Ważne, żeby obie strony miały szanse na perspektywę.

W trakcie kilkutygodniowych, bardzo intensywnych przygotowań do in vitro, rzeczywiście warto zadbać o odpowiednie warunki, odżywianie, odpoczywać, być dla siebie wyrozumiałym i po prostu dbać o siebie. Można też oczekiwać, że świat zewnętrzny też wykaże się jakimś zrozumieniem. Jest to wyjątkowy czas i tak jak w przypadku każdej złożonej procedurze medycznej, pacjent może oczekiwać wyjątkowego traktowania. Może też dać sobie do niego prawo. I tak, jak trzeba się jakoś przygotować do każdego zabiegu, tak również do in vitro. Jednocześnie jednak warto pamiętać, że leczenie niepłodności może być wyjątkowo długotrwałe; różne jest też natężenie. Inaczej przebiegają przygotowania do inseminacji niż do ICSI, wymagają też innego zaangażowania. Jeśli więc osoba cierpiąca z powodu niepłodności wstrzymuje większość swoich codziennych aktywności, odkłada ważne sprawy na bliżej nieokreśloną przyszłość, niezależnie od tego, na jakim etapie leczenia jest, można się zastanawiać, co stoi za tego typu działaniem. Być może chodzi o pozór aktywności, poczucie robienia „wszystkiego, co możliwe”, które chroni przed bezradnością i lękiem.

Nie jest łatwo osobie, która nie zna tematu, wyobrazić sobie, jak inwazyjne i bolesne jest leczenie niepłodności, jak bardzo jest kosztowne. Jakby osoby zdrowe oraz niepłodne funkcjonowały w dwóch światach – w jednym planuje się urlop, remont mieszkania, szuka środków na kurs językowy, chodzi ze znajomymi na piwo, a w drugim nie można zmienić pracy, bo za chwilę można być w ciąży, nie pije się alkoholu, ponieważ jest się w płodnej fazie cyklu, a wszystkie pieniądze, jakie się ma, przeznaczane są na leczenie i nawet najpilniejszy remont musi poczekać.

Czas związany ze staraniami o dziecko jest pewnym etapem, który ostatecznie minie. Ale dopóki trwa jest totalny i warto znaleźć sposoby na jego przetrwanie. Ważne też, żeby był to sposób własny, skrojony na miarę i indywidualne potrzeby danej osoby. Nie bez znaczenia są też okoliczności danej osoby. Można sobie wyobrazić, że nieco inaczej przeżywana jest niepłodność, która trwa niedługo i poddaje się relatywnie nieskomplikowanemu leczeniu. Dla wielu osób pomocne mogą być aktywności, będące źródłem różnorodności w życiu – sport, podróże, czytanie, ogrodnictwo czy robótki ręczne. Dla każdej osoby inna forma spędzania wolnego czasu będzie źródłem przyjemności i radości. Ważne, żeby dawać sobie do nich prawo, zwłaszcza wówczas, kiedy samopoczucie jest szczególnie kiepskie.

Tak jak niepłodność jest doświadczeniem wielopoziomowym i złożonym, takie również są sposoby radzenia sobie. Jeśli wysiłki zostaną skupione na odwracaniu uwagi, może się to okazać działaniem niekorzystnym. Istnieje wówczas ryzyko przeoczenia lub niedocenienia wagi sytuacji. Niepłodność często wiąże się ze stanami depresyjnymi lub nawet pełnoobjawową depresją. Trudno wówczas oczekiwać, że jakakolwiek aktywność, nawet bardzo interesująca i angażująca, będzie lecząca. Może pomóc, czasowo poprawić nastrój, ale nie wyleczy.

Leczenie niepłodności w którymś momencie się kończy, niepłodność niekoniecznie. Niezależnie od tego czy pojawia się dziecko. Jeśli na skutek leczenia jednak zostajemy rodzicami, często pojawia się wrażenie, że niepłodność jest już tematem zamkniętym, rozdziałem w życiu, który się szczęśliwie zakończył. Nie można jednak wymazać myśli, fantazji, lęków, uczuć czy działań, które się pojawiły w okresie leczenia, trudno też nagle posklejać pękniętą relację partnerską czy małżeńską. Przyjaciele mogli nie wytrzymać; osoby niepłodne mogły nie wytrzymać cudzej płodności. Dlatego też szukając swojego sposobu na poradzenie sobie z niepłodnością, warto o tym pamiętać. Jeśli „domowe” sposoby radzenia sobie zawodzą, jeśli ludzie zaczynają odchodzić, a rysa w związku z partnerem staje się coraz głębsza, nie warto obciążać się chęcią poradzenia sobie z sytuacją samotnie. Samotność jest jednym z najtrudniejszych aspektów niepłodności.

Pytania, rady, obrazy

„Ile macie dzieci?”, „No to kiedy dziecko”, „Jak to, jeszcze nie ma dzieci?”, „Ale wam dobrze, wygodniccy jesteście”, „Pewnie najpierw chcecie się wzbogacić”. Takie z pozoru niewinne pytania, wplatane w codzienne rozmowy, mogą być odbierane przez osoby niepłodne jako atakujące i skrajnie niedelikatne. Są przeżywane w ten sposób, ponieważ pojawiają się niespodziewanie i trudno się na nie przygotować. Pytanie o dzieci zalewa osobę niepłodną szeregiem uczuć: złością, smutkiem, poczuciem bezsilności, nieadekwatności. W odpowiedzi osoba ta może więc przybrać postawę defensywną czy nawet agresywną. Nietrudno wtedy o konflikty czy nawet utratę ważnych i bliskich osób. Poczucie, że ludzie odchodzą, porzucają w sytuacji, kiedy szczególnie ich potrzebujemy, może być jednak pozorne. W rzeczywistości może być tak, że to my wywołujemy konflikty, po to, by wraz z odejściem bliskich osób nie czuć żalu, smutku i innych trudnych emocji. Jeśli nikogo nie ma wokół, nie ma też z kim rozmawiać o niepłodności. Temat przestaje istnieć. Również dla osób, których bliscy zmagają się z niepłodnością jest to trudna sytuacja. Wielu z nas nieświadomie boi się niepłodności, straty, poronienia. To, co może pomóc to wzajemna wyrozumiałość i szczera rozmowa.

Warto pamiętać, że nie ma nic dziwnego ani nagannego w emocjach. Trudno też mówić, że jakiekolwiek emocje są „złe”. Emocje się pojawiają, chcemy tego czy nie, natomiast dobrze mieć świadomość, skąd się biorą i nie działać pod ich wpływem. Warto też znać swoje ograniczenia i dać sobie prawo do stawiania granic. Nie musimy brać udziału w uroczystościach czy spotkaniach, o których wiemy, że będą obfitowały w rozmowy o dzieciach, niedawnych narodzinach lub ciążach.

Nie zawsze jest jednak możliwe uniknięcie sytuacji raniących lub takich, w których odczuwamy dyskomfort. Im większa wiedza na temat niepłodności i świadomość własnej sytuacji, tym łatwiej odnaleźć się w trudnej sytuacji. Plany prokreacyjne dotyczą intymnej sfery, do której tylko wybrane osoby mogą mieć dostęp. Nic więc dziwnego, że pytania nawiązujące do planowania rodziny mogą być odbierane jako inwazyjne. Pomocne może być przygotowanie sobie „zestawu” odpowiedzi, które będą stawiały granicę, a jednocześnie chroniły prywatność osoby niepłodnej. Jedna z kobiet[1] na sytuacje, w których ktoś pytał o to, czy ma dzieci, odpowiadała: „Nie. Przynajmniej kiedy ostatnio sprawdzałam”, „Tak, ale są niewidzialne”, „To sprawa pomiędzy mną a moim mężem”. Podobnie, kiedy inna pacjentka dostawała jedyną i niezawodną radę na poczęcie dziecka odpowiadała: „Rzeczywiście, niekiedy to działa” lub „Czy zastanawiałaś się, ile razy ta metoda zawodzi i kobiety nigdy nie zachodzą w ciążę?”.

Jak i komu mówić?

Niepłodność to nie tylko długie starania o dziecko, leczenie i koszty. To również porażki i straty; comiesięczne, związane z kolejnymi nieudanymi procedurami oraz poronienia. O nich szczególnie trudno mówić. Osoby, które ich doświadczyły mogą się obawiać, że spotkają się z niezrozumieniem i odrzuceniem. Paradoksalnie jednak właśnie o stratach może być łatwiej rozmawiać niż o samej niepłodności. Poronieniem kończy się wiele ciąż, istnieje więc spore prawdopodobieństwo, że spotkamy osobę, która również go doświadczyła. Także doświadczenie straty –  na skutek śmierci bliskiej lub ważnej osoby czy choroby – jest doświadczeniem, wspólnym dla nas wszystkich. Wielu osobom jest bardzo trudno mówić o niepłodności, kiedy jednak zaczynają mówić o poronieniu, okazuje się, że doświadczyła go koleżanka pracująca przy biurku obok, a dziewczyna z sąsiedniej grupy niedawno straciła bliską ciocię. Ktoś inny zaczyna opowiadać o śmierci swoich nienarodzonych dzieci. Poronienie można więc zacząć przeżywać jak stratę, ważną i bolesną. Okazuje się, że utrata kilkumilimetrowego zarodka skutkuje uprawnionym i realnym cierpieniem.

Jeśli więc decydujemy się mówić o własnych przeżyciach, warto określić swoje granice i gotowość. Nikt nie może oczekiwać od nas całkowitej otwartości czy też dzielenia się szczegółami, które chcielibyśmy zachować dla siebie. Jeśli rozmówca nie rozumie, jak bolesne jest wczesne nawet poronienie czy cierpienie związane z niezagnieżdżeniem się zarodka, możemy wybrać spośród kilku sposobów reagowania. Można na przykład „edukować”, wyjaśniać i tłumaczyć. Można opowiedzieć o własnym doświadczeniu i przekonaniach lub nie mówić nic. W zależności od tego, kogo chcemy „podszkolić”, możemy sięgnąć po różne materiały. Czasami wystarczy poinformować rozmówcę, jakie są statystyki związane z niepłodnością, wyjaśnić, czym jest in vitro, jak przebiega, z jakimi kosztami się wiąże i w związku z tym, jak wiele wsparcia potrzebuje osoba dotknięta niepłodnością. Wiele materiałów jest dostępnych na stronach WHO, poszczególnych uniwersytetów oraz klinik. Istnieją również organizacje pozarządowe, oferujące wsparcie oraz pełniące funkcje edukacyjne. Pewne sprawy, związane z niepłodnością, wydają się dziś absolutnie oczywiste i naukowo niepodważalne, a mimo to co jakiś pojawiają się głosy podważające fakty. Czasami głosy płynące również ze środowisk medycznych, co jest szczególnie smutne i niebezpieczne. Dlatego też może być tak, że niezależnie od tego, ile wysiłku włożymy w dzielenie się wiedzą i jak rzetelnymi źródłami popieramy swoje teorie, możemy się spotkać z niechęcią i głuchotą. Tak też bywa.

Ostatecznie nie każdy musi rozumieć naszą sytuację. Nie można też być przygotowanym na wszystkie okoliczności i zawsze mieć gotową odpowiedź. Kiedy zaczyna brakować słów, zmęczenie i bezsilność coraz częściej zastępują uczucia depresyjne, a wsparcie bliskich już nie wystarcza, warto poszukać pomocy terapeuty lub grupy wsparcia. Nie musimy mierzyć się ze światem samotnie.

[1] Jaffe, J., Diamod M.O., Diamond D. J., Unsung lullabies, s. 184-185

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *