Nie mogłam zajść w ciążę, ale pragnęliśmy dziecka. Dziś mamy dwójkę!

Dwie zaadoptowane dziewczynki to jej największe skarby. 2,5 roku temu zakończył się proces adopcyjny i teraz tworzą piękną, szczęśliwą rodzinę. Mimo chaosu, który wynikał z tego, że nie mieli wcześniej kontaktu z małymi dziećmi, wspólnymi siłami przetrwali ten okres i teraz cieszą się z każdej chwili spędzonej razem. Mama Ania prowadzi blog “On Ona i Dzieciaki”, na którym obala mity dotyczące adopcji i zachęca inne pary do skorzystania z niej, bo jak mówi – warto było czekać, aby w końcu usłyszeć: “Kocham cię, mamusiu.”

Prowadzisz blog On Ona i Dzieciaki. Skąd taki pomysł? Do kogo jest skierowany?

Anna, ononaidzieciaki.pl: Blog piszę sama, choć opisuje on życie całej naszej rodziny. Staramy się jak najwięcej czasu spędzać razem, a blog ma być pamiątką na przyszłość. Przynajmniej taki był jego początkowy zamysł. Z czasem okazało się jednak, że nie tylko zbieramy w nim swoje wspomnienia, ale także inspirujemy innych do wspólnej zabawy.

Początkowo blog miał dotyczyć tylko adopcji – miał być opisem naszych uczuć po adopcji i uświadomieniem wszystkim, którzy dopiero podejmują decyzję o wyborze tej drogi na powiększenie rodziny, że proces adopcyjny wcale nie jest taki skomplikowany. Teraz porusza także inną tematykę. Dzielimy się tu głównie pomysłami na twórcze i kreatywne zabawy z dziećmi. Na blogu nie brakuje także opisów podróży, które są naszą wielką pasją. Zdarzają się także recenzje książek dla dzieci i gier. Ogólnie rzecz biorąc staramy się pokazać, że w domu nie musi być nudno!

Jesteś mamą adopcyjną dwóch dziewczynek. Od jak dawna prawnie tworzycie pełną rodzinę? Czy adopcja to rzeczywiście długi, żmudny i trudny proces?

Wraz z dziewczynkami jesteśmy rodziną od marca 2014 roku, więc to już 2,5 roku jesteśmy razem. W naszym przypadku proces adopcyjny wspominam bardzo miło. Owszem od zgłoszenia się do ośrodka do momentu poznania dzieci mija dużo czasu, jednak sama procedura nie jest uciążliwa. Kilka spotkań z pedagogiem i psychologiem (po 2 spotkania), wizyta w domu i kurs trwający około 3 miesięcy. Po drodze trafiliśmy na samych sympatycznych i pomocnych ludzi, którzy pomogli nam bez problemowo przejść przez proces adopcyjny.

Jedyna trudność jaka może spotkać kandydatów na rodziców to zderzenie z faktem, który obala mit, że jest dużo dzieci czekających na nowy dom. W Polsce jest bardzo mało dzieci z uregulowaną sytuacją prawną, szczególnie tych poniżej 5 roku życia.

Dlaczego zdecydowaliście się na adopcję?

Nie udało nam się zajść w ciążę, jednak bardzo pragnęliśmy dziecka. Postanowiliśmy zatem stworzyć rodzinę w inny sposób. Nie miało znaczenia dla nas to, czy właśnie ja urodzę dziecko. Chcieliśmy zwyczajnie je mieć, byliśmy gotowi, aby nasza rodzina się powiększyła. I tak zdecydowaliśmy się na adopcję dziewczynek – 13-miesięcznej i niespełna 3-letniej. Dziewczynki są biologicznymi siostrami i mieliśmy to szczęście, że mogliśmy je zaadoptować w tym samym czasie.

Jak wyglądały wasze pierwsze wspólnie spędzone chwile? Jakie emocje wam towarzyszyły?

Na początku był chaos. Oprócz niesamowitej radości pojawiły się problemy dnia codziennego – co jedzą małe dzieci, w co się bawią, jak je ubrać na spacer? Nie mieliśmy wcześniej żadnych doświadczeń z dziećmi, a tu nagle musieliśmy zaopiekować się dwójką. Wszystko było dla nas nowe, musieliśmy się wiele nauczyć w krótkim czasie. Nie było nawet chwili na zastanawianie się nad swoimi emocjami, nie było czasu ani na euforię, ani na strach. Najważniejsze było tu i teraz.

Rodzice adopcyjni często zadają sobie pytanie: czy i ewentualnie kiedy powiedzieć dziecku, że jest adoptowane. Czy zamierzacie powiedzieć o tym fakcie swoim dzieciom?

Moje dziewczynki od początku znają prawdę. Oczywiście niczego nie pamiętają, ale wiedzą, że nie urodziły się z brzuszka mamy. Najbardziej cieszą się gdy im mówię, że długo ich szukałam, a jak w końcu Pani z ośrodka adopcyjnego zadzwoniła i powiedziała, że znalazła moje córeczki, to szybko do nich jechałam. To jest dla nich najważniejsze – że szybko do nich jechaliśmy.

Co w całym procesie adopcyjnym było najtrudniejsze, co wydawało się wcześniej nie do przejścia?

Najtrudniejszy był czas oczekiwania, ale od początku zdawaliśmy sobie z tego sprawę, więc byliśmy na to przygotowani. W trakcie zbierania dokumentacji, spotkań w ośrodku i szkoleń czas jeszcze biegnie inaczej – coś się dzieje, więc człowiek nie ma czasu pomyśleć. Najtrudniejsze jest późniejsze oczekiwanie na telefon, że znalazło się nasze dziecko lub dzieci, jak to było w naszym przypadku. Wtedy każdy twój dzień jest oczekiwaniem, że może to jednak dzisiaj, że może będzie telefon.

>>> Czytaj więcej: „Nie taki diabeł straszny…” – procedura adopcyjna krok po kroku

Ostatnimi czasy o adopcji zaczęto mówić w naszym kraju dość głośno, niestety jednak nadal jest to temat na granicy tabu. Uważasz, że poprzez takie blogi jak twój, nagłaśnianie tematu możemy odczarować adopcję?

Nie uważam, żeby temat adopcji był tematem tabu, przynajmniej jeśli chodzi o moje najbliższe otoczenie. Wszyscy w okolicy wiedzą, że dziewczynki są adoptowane i od nikogo nie usłyszeliśmy złego słowa w tym temacie – wszyscy z nami otwarcie rozmawiają. Jeśli jednak są osoby, które nie mają tyle szczęścia i żyją w bardziej zamkniętych społecznościach, gdzie adopcja jest tematem tabu, to z pewnością blogi takie jak mój, pomogą im odczarować ten temat.

Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć innym parom, które stoją właśnie przed jedną z najtrudniejszych decyzji życiowych – adopcją.

Aby się nie poddawali. Warto jest czekać na swoje dziecko, aby w końcu usłyszeć: „Kocham cię mamusiu”.

Rozmawiała: Paulina Ryglowska-Stopka

Polecamy także: 

Mówią o tym, jak być szczęśliwymi rodzicami, a nie rodzicami za wszelką cenę

Czy Święta to dobry czas, by powiedzieć rodzinie o adopcji dziecka?

Powiem wam, dlaczego nie chciałam in vitro i jestem adopcyjną mamą

 


Autorka książki (jako Laura Lis) "Moje in vitro. Historia prawdziwa", w której pisze, że cuda się zdarzają i nigdy nie należy tracić nadziei.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *