Nowy raport: Popularne kosmetyki, które zagrażają płodności. Używasz ich!

Francuska organizacja konsumencka UFC Que Choisir opublikowała listę prawie dwustu produktów, które zawierają szkodliwe substancje. Są wśród nich kosmetyki dla dzieci, przyszłych mam i rodziców. W ich składzie wykryto szereg toksycznych składników, które powodują lub wzmagają alergie, ale także wpływają na zaburzenia układu hormonalnego i wpływają na płodność – zarówno kobiet, jak i mężczyzn.

Lista francuskiej organizacji konsumenckiej UFC Que Choisir jeży włos na głowie. Złożyła się na nią ponad setka produktów kosmetycznych popularnych marek, w składzie których wykryto nawet po kilka substancji szkodliwych dla zdrowia dzieci i dorosłych, w tym negatywnie wpływających na płodność.

Najważniejsze jest niewidoczne

To, że składniki niepożądane występują zarówno w kosmetykach, jak i produktach spożywczych, nie jest nowością, ale nie zmienia to faktu, że przy ich zakupie powinna nam towarzyszyć świadomość, w jaki sposób mogą zaszkodzić zdrowiu. A mogą, czego dowodzą liczne badania naukowe, nad którymi często zdarza nam się przechodzić bez refleksji. Dużo ważniejsza bywa bowiem przystępna cena niż zatrważający skład – co skutkuje często nie tylko lekkim dyskomfortem, jaki po zastosowaniu kosmetyku możemy odczuwać na ciele, ale także bardzo często niewidocznymi na pierwszy rzut oka zmianami w organizmie, jakie powodują toksyczne składniki.

W raporcie przedstawiono kilkaset kosmetyków, z których prawdopodobnie kilka stoi w twojej łazience albo nosisz je w podręcznej kosmetyczce. W ich składzie znajdziemy m.in. takie szkodliwe substancje, jak SLS, fenoksyetanol, triklosan powodujący niepłodność męską czy metoksycynamonian etyloheksylu – popularny składnik kobiecych szminek.

Skoro toksyczne, dlaczego można je kupić?

To pytanie z pewnością pada w trakcie czytania newsów taki jak ten. I racja – kosmetyki, w których składzie pojawiają się szkodliwe dla zdrowia substancje, mogą być sprzedawane i wszystko dzieje się zgodnie z prawem. Nie ważne bowiem, czy składnik korzystnie, czy niekorzystnie wpływa na zdrowie konsumenta, ale to, w jakim stężeniu go użyto. To furtka dla producentów, którzy stosując się do unijnych czy światowych wymagań dotyczących składu kosmetyków i nie przekraczając norm, mogą śmiało dodawać związki, które de facto są niezdrowe – ale nie zakazane.

Dlatego tak ważna jest świadomość kupujących, dla których nie tylko cena, ale i to, co zawiera etykieta ze składem, powinno być przy wyborze bardzo istotne.

Alternatywa? Tylko naturalne składniki – i to nie jest chwyt reklamowy

Na polskim rynku pojawia się na szczęście coraz więcej produktów, które tworzone są tylko i wyłącznie z organicznych składników i to one powinny zwrócić szczególną uwagę osób, dla których stosowanie choćby minimalnego stężenia substancji szkodliwych, skończyć się może rozmaitymi powikłaniami.

Nad odpowiednim wyborem kosmetyków powinny w sposób szczególny pochylić się przyszłe matki oraz ojcowie. Pary starające się o dziecko i leczące niepłodność często nie zdają sobie sprawy, że pewne składniki – choćby popularnych past do zębów – mogą skutecznie osłabiać efektywność leczenia.

Wiele składników popularnych balsamów do ciała, żeli pod prysznic czy kremów to substancje, które bardzo silnie wpływają na układ hormonalny.

Tych składników się wystrzegaj!

  • SLS (laurylosiarczan sodu) – związek w stężeniu 10 proc. podrażnia, a nawet uszkadza skórę. Najczęściej znajdziemy go w szamponach, w których stanowi nawet 30 proc. składu. Ta ilość wystarczy, by narazić się na większe ryzyko zaburzeń hormonalnych, raka piersi, szyjki macicy czy bezpłodności u mężczyzn.
  • Laurylosiarczan amonu – silnie podrażniający związek, stosowany głównie – uwaga! – do produkcji nawozów sztucznych. W związku z tym, że jest niedrogi, znalazł zastosowanie w masowo produkowanych innych chemikaliach, w tym produktów kosmetycznych – również dla dzieci! Długotrwałe stosowanie takich kosmetyków na młodą skórę może doprowadzić nawet do owrzodzeń.  
  • Glikol Polietylenowy (PEG) i Glikol Polipropylenowy (PPG) – są powszechnie stosowanymi substancjami myjącymi we wszelkich preparatach (pianki, żele, płyny, szampony) przeznaczonych do pielęgnacji ciała. Glikole te wytwarzane są na bazie trującego tlenku etylenu, mogą być zanieczyszczone toksynami. Służyć mają ułatwieniu wchłaniania przez skórę – w tym także, ułatwiają nam wchłanianie toksyn. Uznawane są za substancje rakotwórcze.
  • Triklosan – środek przeciwbakteryjny, który zakłóca gospodarkę hormonalną i wpływa na czynność tarczycy. Znajdziemy go między innymi w popularnych pastach do zębów. Triklosan szczególnie źle wpływa na męską płodność – osłabia plemniki, doprowadzając często – zwłaszcza u mężczyzn ze zdiagnozowanym problemem nasienia – do azoospermii.
  • Methylisothiazolinone (MIT), methylchloroisothiazolinone (MCIT) – alergen, który zdaniem dermatologów wywołuje najwięcej szkód u pacjentów, przyczyniając się do powstawania nowych alergii albo znacznego wzmacniania obecnych reakcji alergicznych.
  • Metoksycynamonian etyloheksylu – uwaga panie! Ten składnik bardzo często kryje się w pomadkach i szminkach do ust.  Zawiera substancje promieniochronne, ale co ważniejsze – wpływa na estrogeny, co nie jest bez znaczenia dla kobiet starających się o dziecko. Metoksycynamonian etyloheksylu jest genotoksyczny.

Twórcy raportu mają nadzieję, że tego typu publikacje, choć na chwilę zatrzymają konsumentów i spowodują większą czujność podczas zakupów. Wszystkie produkty wymienione w raporcie znajdują się TUTAJ.

Polecamy także:

Sprawdź, jak działa triklosan na jakość męskiego nasienia

Zabiegi kosmetyczne: sprawdź, z jakich powinny zrezygnować kobiety starające się o dziecko

Naturalne metody na infekcje intymne – sprawdź kosmetyki, które nie podrażnią i złagodzą dolegliwości

Źródło: Que Choir/reportal.pl

 


Polonistka, dziennikarka, redaktorka. Specjalizuje się w tematyce: ciąża, parenting, niepłodność, dieta propłodnościowa. Email: redakcja@brubenpolska.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *