“Po 10 latach starań usłyszałam bijące serduszko.” Co pomogło Magdzie?

Magda wiedziała, że musi się udać. Nie ma innego wyjścia. Nigdy nie może się poddać. Otuchy dodawali jej najbliżsi, przyjaciel i warsztaty Obudź w sobie życie. To właśnie dzięki spotkaniom z osobami, które również jak ona walczą z niepłodnością, udało się jej pokonać wszystkie lęki, które towarzyszą niepłodnym parom. Teraz wie, jak ważne jest wsparcie psychiczne, bez którego być może nigdy nie usłyszałaby odgłosu bijącego serduszka.

Ostatnio pojawił się wpis na jednym z portali społecznościowych, który wywołał ogromną falę radości i wzruszenia. Podzieliłaś się z innymi informacją o ciąży. Chyba trochę nieoczekiwanej?

Magda: Tak, musiałam się pochwalić moim wirtualnym przyjaciółkom. Wiem, że takie wiadomości dają również nadzieję na to, że takie “cuda” się naprawdę zdarzają. Nie spodziewaliśmy się takiej niespodzianki na koniec roku.

Czy po 10 latach walki z niepłodnością, trzech nieudanych podejściach do in vitro wierzyłaś jeszcze, że się uda?

Po 3 nieudanych procedurach (transfery były 4) nie bardzo wierzyłam, że się uda. To bardzo ciężka droga. Raz mamy nadzieję, a za chwilę ona ulatuje z kolejnym okresem, który właśnie przyszedł. Niby wierzy się i to bardzo, no bo w innym wypadku nie podchodziłoby się tyle razy do procedury. To nie tylko morze wylanych łez, podupadająca psychika, ale także ogromne koszty, które w pewnym momencie blokują dalsze próby. Jest ciężko, cholernie ciężko.

Co sprawiło, że się nie poddałaś i dalej próbowałaś, aż do samego końca?

No na pewno ogromna chęć posiadania dziecka. Zawsze o tym marzyłam. Mąż także. Serce mi pękało, jak po każdej kolejnej porażce udawał, że wszystko jest w porządku.

Pomogły mi na pewno grupy wsparcia, w których jestem, a gdzie poznałam wiele naprawdę wartościowych dziewczyn. Są dla mnie ogromnym wsparciem. Spotkania “Obudź w sobie życie” – Sylwia Bentkowska, dziękuję im za wszystko.

ZAPISZ SIĘ na warsztat „Obudź w sobie życie” 14 maja w Gdańsku

Obudź w sobie życie Gdańsk

 

I jeszcze jedna osoba, która ciągle jak mantrę powtarzała mi – kiedyś się uda. Musi. Nie ma innej opcji – mój osobisty przyjaciel.

>>> Sylwia Bentkowska: Czym i dla kogo są spotkania Obudź w sobie życie [wywiad]

Twoja cierpliwość została wynagrodzona. Czy tak to odbierasz?

Nie myślałam o tym w ten sposób. Ale rzeczywiście może coś w tym jest.

Gdyby jednak się nie udało, ile planowałaś jeszcze podejść do in vitro?

Planowaliśmy jeszcze jeden ostatni raz spróbować. Więcej razy nie byłabym w stanie udźwignąć. Każda próba – nieudana. To ogromne obciążenie dla nas obojga. Są w stanie zrozumieć to tylko takie osoby jak my, które muszą walczyć o swoje szczęście takimi sposobami jak ivf. Gdyby było jeszcze wsparcie z zewnątrz. Wszystko robione jest tak, aby było nam ciągle pod górkę.

Jakie były u was stwierdzone przyczyny niepłodności?

Niskie AMH, niepoprawne parametry nasienia, insulinooporność, wysoka prolaktyna. Trochę nam się tego uzbierało.

Cierpisz na insulinooporność. W jaki sposób dowiedziałaś się, że masz tę dolegliwość?

Po trzecim nieudanym transferze postanowiłam poprosić o skierowanie na krzywą cukrową i insulinową. No i wyszła dość duża insulinooporność. Dużo pisało się na grupach wsparcia o tej przypadłości, ale jakoś nie pomyślałam o tym wcześniej. Dopiero po którymś z kolei razie zaczęłam sama szukać, czego jeszcze nie badałam. Miałam jeszcze robić immunologię w grudniu, no ale już nie zdążyłam. 

Miałaś wcześniej jakieś objawy insulinooporności?

Tak, głównie senność i szybkie przybieranie na wadze.

Nie zaniepokoiły Cię te objawy?

Jeśli wstaje się wcześnie rano i późno chodzi spać, to senność raczej nie niepokoi. To samo z dietą, jeśli średnio zwraca się na nią uwagę, to normalne, że waga rośnie. Dlatego też te objawy nie dawały mi do myślenia. Jednak od czasu włączenia leków i diety samopoczucie uległo poprawie, więc coś w tym jednak było.

A jakieś inne objawy?

Innych już nie miałam.

Jakie leki stosowałaś na insulinooporność?

Siofor w dawce 2×850, potem 3×850. Zwiększony ruch – ja na przykład jeździłam na rowerze. I do tego dieta.

Jaka?

Generalnie bezcukrowa, z niskim indeksem glikemicznym. Bez białej mąki, ryżu, jasnego makaronu, produktów mocno przetworzonych, kolorowych napojów i moich ulubionych ziemniaków. Musiałam unikać również niektórych owoców, ponieważ zawierają dużo cukru (takie jak banan, arbuz, winogron czy kukurydza).

>>>Warto przeczytać: Dieta w insulinooporności – pierwsza taka książka z menu na 4 miesiące

Udało Ci się zrzucić kilogramy?

Schudłam sporo, ale jak tylko przyszły wakacje, to dieta zeszła na boczny tor.

Jedną z przyczyn niepowodzeń było również niskie AMH. W jakiej wysokości?

Pierwsze badanie jakie wykonałam to 0,6. Wtedy moja pani ginekolog na cito skierowała nas na ivf, bo stwierdziła, że z takim AMH to ostatni dzwonek, zwłaszcza że nasienie też było kiepskie.

Czy zażywałaś jakieś leki na jego podniesienie?

Nie brałam nic na poprawę poziomu AMH. Jednak po 3 latach wynik jest o wiele lepszy – 1,1. Może to zmiana trybu życia, diety, sama nie wiem.W mojej klinice uważają, że nie da się podnieść AMH. Jedynie moja endokrynolog uważała inaczej i jak widać miała rację.

Zapytam jeszcze o męża. Wspomniałaś, że miał złe parametry nasienia. Czy w związku z tym przyjmował suplementy na jego poprawę?

Tak, przez 3 lata stosował Androvit Plus.W tym roku po warsztatach „Obudź w sobie życie” zmieniliśmy go na Parenton. Dostaliśmy wtedy 1 opakowanie w prezencie i tak już przy nim zostaliśmy.

Uważasz, że to, co się stało (chodzi oczywiście o naturalną ciążę) to cud?

Nie wierzę w cuda, ale tak można chyba to nazwać. Ta nasza długa droga zakończyła się sukcesem. Oczywiście jeszcze wiele przed nami, ale na chwilę obecną bardzo wierzymy, że się nam uda.

Piątego grudnia słyszeliśmy pierwszy raz bicie serca naszego dziecka. To był bardzo ważny moment w naszym życiu, o ile nie najważniejszy.

Jakieś rady dla innych niepłodnych, wciąż walczących jeszcze par?

Nie mam rad. Mogę tylko trzymać kciuki za każdą walcząca osobę. Dobrze wiem, ile cierpienia kosztuje ta walka i jak ciężko przez to przejść. Musi być wsparcie. I za to wsparcie bardzo dziękuję moim invitrowym przyjaciółkom, mężowi, rodzinie i przyjacielowi. Wsparcie psychiczne jest bardzo ważne. Głowa musi być “czysta”. Bez Was nie byłabym tu, gdzie teraz jestem. Dziękuje za wszystko.

Rozmawiała: Paulina Ryglowska-Stopka

DOŁĄCZ DO KOBIET, KTÓRE STARAJĄ SIĘ O DZIECKO I DAJ SOBIE POMÓC… OBUDŹ W SOBIE ŻYCIE!

 

 

 

 


Autorka książki (jako Laura Lis) "Moje in vitro. Historia prawdziwa", w której pisze, że cuda się zdarzają i nigdy nie należy tracić nadziei.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *