Czy Polskę stać na rezygnację z in vitro? Odpowiedź zaskakuje!

Refundacja in vitro w Polsce to wciąż temat sporny. Jednym z bardziej irytujących argumentów w dyskusji o in vitro jest ten dotyczący braku środków na finansowanie programu oraz że budżetu państwa nie stać na refundację in vitro. Zostawmy jednak na razie na boku budżet państwa, a zajrzyjmy do kieszeni Kowalskiego.

Budżet domowy a refundacja in vitro

Ile zarabia Kowalski? No cóż, nie lubię się posługiwać średnią płacą, bo jeden prezes zarabiający sto tysięcy miesięcznie mocno zaburza wynik. Wolę posługiwać się medianą.

Mediana to jest taka wartość, która dzieli całą populację na połowę. Dokładnie połowa zarabia mniej niż wynosi mediana, a druga połowa zarabia więcej. Jeśli pojawia się dużo zarabiający prezes, to po prostu dołącza do tych 50 procent powyżej mediany, ale na samą medianę ma niewielki wpływ. Ostatnia wartość mediany, do której dotarłem, to opublikowana przez GUS w 2014 roku. Wówczas wyniosła niespełna 3300 zł brutto.

Ta kwota obciążona jest na wiele sposobów. W sumie Kowalski w ciągu roku oddaje ze swojej pensji 11 tysięcy zł, a kolejne 8 tysięcy płaci pracodawca. W połowie przypadków płacą wprawdzie mniej, ale w połowie płacą więcej. Niekiedy znacznie więcej.

Kowalski pracuje przynajmniej przez 40 lat. Oznacza to, że swoim życiu oddaje państwu (rozumianemu także jako jego instytucje takie jak ZUS czy NFZ), wespół z pracodawcą, niebagatelną kwotę ośmiuset tysięcy złotych. Przy założeniu, że przez cały ten czas zarabia tyle, ile w 2014 roku.

Teraz zastanówmy się, o jakiej kwocie mówimy w odniesieniu do finansowania in vitro. Niektóre z klinik oferują jeden pełny cykl in vitro za kwotę zryczałtowaną trzynastu tysięcy złotych. Refundacji podlegały trzy pełne cykle, których rynkowa cena wynosi około czterdziestu tysięcy. Myślę, że NFZ albo Ministerstwo Zdrowia jest na tyle dużym i poważnym kontrahentem, iż może wynegocjować lepszą cenę. Powiedzmy – 35 tysięcy.

Oczywiście jest to kwota niemała. Jednakże Kowalski w ciągu swojego życia oddaje znacznie więcej. Nadto Kowalski podchodzi do in vitro wraz z Kowalską, więc razem oddają państwu kwotę dwukrotnie wyższą – około półtora miliona. Tym samym refundacja in vitro to kilka procent tego, co państwo zarobiło na ich pracy. W 1/3 przypadków in vitro zakończy się sukcesem – na świat przyjdzie nowy obywatel, który też odda znaczną część swoich przyszłych dochodów państwu, więc można to potraktować jako inwestycję. Z perspektywy Kowalskich refundacja in vitro należy im się jak psu kość.

In vitro z perspektywy budżetu państwa

Oczywiście Kowalscy korzystają w swoim życiu także z innych usług państwa. Najpierw chodzą do bezpłatnej szkoły, wykorzystują ulgi w komunikacji zbiorowej, później korzystają z bezpłatnych usług internisty, wszczepiają sobie endoprotezy stawów kolanowych i biodrowych (odczekawszy trzy lata w kolejce), idą na zwolnienia lekarskie, korzystają z pomocy policji i straży pożarnej albo jadą publiczną drogą na wakacje. Ostatecznie, jeśli tylko dożyją, pobierają emeryturę. Zawsze jednak z tego co oddali państwu, dostać muszą mniej, bo część środków pochłaniana jest przez mechanizmy administracji i zatrzymywana w różnych miejscach systemu. W znacznym uproszczeniu (nie uwzględniającym np. deficytu budżetowego) nadwyżka jest właśnie tym, czym dysponuje państwo i decyduje, w jaki sposób ją spożytkować, aby ostatecznie wyjść na zero.

Państwo, podobnie jak większość z nas, mierzy się bezustannie z problemem przykrótkiej kołdry. Potrzeby są zawsze większe niż możliwości. System ochrony zdrowia w Polsce opiera się jednak na zasadzie solidaryzmu społecznego. Oznacza to, że wszyscy płacą, żeby mogli skorzystać ci, którzy potrzebują. Dobrze zarabiający młodzi ludzie płacą dużo po to, aby dojrzali wiekiem emeryci mieli szansę doczekać się na wizytę u specjalisty. Państwo natomiast powinno stać na straży tego, aby ze wspólnej kasy korzystali naprawdę potrzebujący.

Dzięki zasadzie solidaryzmu społecznego ludzie cierpiący z powodu bardzo rzadkich chorób, wymagający niezwykle kosztownych terapii, mają na nie szanse. Za sprawą solidaryzmu społecznego chorzy na nowotwory mają szanse na długie i kosztowne leczenie (dlatego właśnie naprawdę poważne choroby nie są objęte ubezpieczeniami w prywatnych klinikach). Bez pomocy państwa, wynikającej z zasady solidaryzmu, skazani byliby na śmierć. Nie oznacza to, że każdy zrzuca się na leczenie swojego raka w przyszłości. Przeciwnie – dzięki temu, że nie wszyscy chorują na choroby nowotworowe, istnieją w systemie pieniądze dla tych, którzy zachorują.

Podobnie powinno być z in vitro. Rolą państwa jest oczywiście stanie na straży szczelności systemu i dopuszczanie do refundacji zabiegów wyłącznie tych par, które nie rokują w przypadku innych, mniej kosztownych, metod leczenia niepłodności. Jest to podejście racjonalne i usprawiedliwione. Tak jest fair wobec wszystkich obywateli.

Z programu w ciągu roku korzystało dotychczas średnio około pięciu tysięcy par. To ułamek promila w 40-milionowym społeczeństwie.

Wartość pomijalna wobec wszystkich wydatków państwa na służbę zdrowia.

Na sam koniec rozważań o pieniądzach pozostawiłem sobie kwestię kosztów alternatywnych i utraconych dochodów. Koszty alternatywne są to takie wydatki z budżetu państwa, które z dużym prawdopodobieństwem wystąpią w wyniku rezygnacji z innych wydatków. Przykładowo – państwo może zmniejszyć nakłady na sądownictwo, ale kosztem alternatywnym będzie wszystko, co wiąże się z błędami w orzecznictwie (jak choćby pozwy do instytucji międzynarodowych, w wyniku których państwo będzie musiało wypłacić odszkodowania).

Utracone dochody to takie wpływy budżetowe, które nie wystąpią, choć wystąpiłyby, gdyby określone koszty zostały poniesione. Jest to cena zaniechań. Przykładowo państwo może zrezygnować z większych nakładów na budowę dróg, wskutek czego nie pojawią się nowe inwestycje i państwo nie uzyska dodatkowego dochodu z tytułu podatków.

Kowalska i Kowalski, nie mogąc mieć dzieci, mogą przykładowo popaść w depresję. Objawy depresji mogą być także złożone i somatyczne – mogą dotykać układu pokarmowego, układu nerwowego, a także układu krążenia. Będzie to pociągać za sobą koszty leczenia, refundacji leków, długotrwałych zwolnień lekarskich, ze świadczeniami rentowymi włącznie. Jednocześnie państwo utraci wpływy z tytułu podatków płaconych przez Kowalskich w tym czasie.

Kowalscy, nie poddając się, mogą także popaść w długi. Starając się o dziecko, będą zaciągać kredyty.  W najgorszym przypadku nie będą w stanie ich spłacić i znajdą się na granicy lub poniżej granicy ubóstwa. Zamiast być źródłem wpływów do budżetu, staną się obciążeniem dla skarbu państwa, od którego będą oczekiwać pomocy.

Państwo rezygnuje także z przyjścia na świat nowych obywateli, przez co obniża przyszłe wpływy budżetowe.

Kowalscy mogą również przeżyć kryzys małżeński. Na tyle głęboki, że ostatecznie zakończy się nawet rozpadem związku. To trudny do oszacowania finansowego koszt społeczny. Według badań jednak rozwód jest równie traumatycznym doświadczeniem co śmierć bliskiej osoby, więc z całą pewnością nie pozostaje bez wpływu na ogólny stan osób, których dotyka.

Celowo nie porównuję różnych potrzeb finansowanych z budżetu państwa. Nie rozważam, które wydatki są mniej zasadne, a które bardziej, gdyż punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Nie chcę sprowadzać dyskusji do poziomu pyskówki i wskazywać, na czym państwo mogłoby zaoszczędzić, aby wysupłać pieniądze na in vitro (choć jest tego doprawdy sporo). Nie pokazuję palcem, czy lepiej leczyć raka, wypłacać zasiłki, leczyć wady serca u dzieci, budować Świątynię Opatrzności Bożej czy finansować in vitro. Kołdra zawsze będzie się wydawać za krótka, a podział funduszy zależeć od światopoglądu dzielących.

Jednakże koszty niefinansowania in vitro niekoniecznie są niższe od kosztów finansowania. Pytanie nie brzmi, czy państwo stać, by finansować in vitro. Właściwe pytanie brzmi – czy państwo stać, aby in vitro w dłuższej perspektywie nie finansować?

In vitro w Niemczech: komu przysługuje, jaka cena, jaka procedura.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *