dawstwo komórek jajowych

Stawanie się rodzicem w aspekcie dawstwa cz. 1

Dawstwo komórek jajowych

Trudności z naturalnym poczęciem dziecka ma wiele par. W Stanach Zjednoczonych mówi się o tym, że jedno na osiemdziesiąt do stu urodzin ma miejsce dzięki jakiejś formie leczenia niepłodności. W Australii i w Szwecji jest to jedno na pięćdziesiąt urodzin[1].

PRAGNIENIE RODZICIELSTWA

Od pierwszych, udanych prób zapłodnienia in vitro, coraz więcej dzieci przychodzi na świat dzięki pomocy medycyny. Metody, z jakich przyszli rodzice mogą skorzystać, są coraz bardziej złożone i skuteczne. Jednocześnie, wraz z rozwojem medycznych form pomocy osobom doświadczającym niepłodności, pojawia się szereg wątpliwości i nieświadomych fantazji z nimi związanych. Pragnienie zostania rodzicem jest tak silnie i pierwotne, że na etapie starań o dziecko może być trudno zastanawiać nad możliwymi konsekwencjami swoich decyzji.

Trudno myśleć o przyszłości również dlatego, że niepłodność jest czasem kryzysu i różnorodnych zaprzeczeń. Znacznie łatwiej jest działać niż pozwolić sobie na doświadczenie uczuć związanych z niepłodnością i koniecznością szukania pomocy na zewnątrz.

Niezwykłe możliwości, jakie stwarza medycyna, powodują, że można wiele wątpliwości uznać za nieracjonalne. Ważne by zostać rodzicem; już sam ten fakt usuwa dramat niepłodności. Bo czy nadal jest się niepłodnym, jeśli jest dziecko?

PSYCHIKA NIEPŁODNYCH

Niepłodność jest doświadczeniem izolującym, które może wstrząsnąć nawet najsilniejszymi parami. Ograniczone wsparcie społeczne jest szczególnie dotkliwe dla osób samotnych, walczących o rodzicielstwo. Możliwość skorzystania z komórki jajowej lub nasienia jest dla nich główną drogą, prowadzącą do dziecka.

Choć psychologiczne aspekty niepłodności oraz jej leczenia badane są od dziesięcioleci, ciągle niewiele wiadomo na temat psychologicznych skutków dawstwa, dla wszystkich osób zaangażowanych w ten proces oraz dzieci, które się na jego skutek rodzą. Jednym z takich niezbadanych zagadnień jest proces stawania się rodzicem. Proces ten skomplikowany jest ze swej natury, ponieważ jest silnie zależny od wczesnych, dziecięcych doświadczeń każdego człowieka, a w przypadku skorzystania z dawstwa staje się jeszcze bardziej skomplikowany.

DAWSTWO KOMÓREK JAJOWYCH

Na początku 2015 roku ukazała się bardzo ciekawa książka Karoliny Domagalskiej: „Nie przeproszę, że urodziłam. Historia rodzin z in vitro”. Odważnie i uczciwie autorka opisuje w niej złożone procesy stojące za in vitro, sięga po historie skrajne dla polskiego czytelnika, ale jednocześnie pokazujące ewolucję w sposobie myślenia o budowaniu rodziny i rodzicielstwie. W polskiej rzeczywistości historie opisane przez Domagalską mogą się wydawać przesadzone, egzotyczne i bardzo odległe. Jeśli nawet jednak po pewne rozwiązania nieczęsto sięgamy w naszym kraju, emocje i trudności za nimi stojące bez trudu przekraczają granice geograficzne.

W początkach leczenia niepłodności, z wykorzystaniem komórek jajowych dawczyni, uważano, że procedura ta powinna być niejawna. Uważano, że jest to prywatna sprawa rodziców, a informacja o obcych genetycznych korzeniach mogłaby zaburzać dzieciom poczucie własnej wartości.

HISTORIE Z ŻYCIA WZIĘTE

Mali Mann opisała jedną ze swoich pacjentek, która postanowiła skorzystać z komórek jajowych swojej młodszej siostry. Dawstwo było w jej przypadku jedyną szansą na macierzyństwo, a jednocześnie nie mogła sobie na etapie starań wyobrazić, że miałaby skorzystać z komórki nieznajomej i niespokrewnionej z nią dawczyni. Wkrótce po narodzinach córki, pacjentka zaczęła czuć się nieswojo w obecności siostry, czuła zazdrość patrząc na relacje dziecka i siostry, jak również obawy, że biologiczna matka może chcieć kontaktować się z dzieckiem na własnych zasadach. Trudno ocenić, na ile była to obawa realna, związana z nieuregulowaną do końca sytuacją prawną osób korzystających z dawstwa, a na ile odzwierciedlenie nieco paranoicznych lęków kobiety. Dopiero narodziny córki ujawniły jej skrywaną i nieuświadomioną zazdrość wobec siostry, z którą do chwili ciąży miała bardzo dobre relacje.

Inna pacjentka trafiła na psychoterapię z powodu lęków oraz depresji. Kiedy była nastolatką dowiedziała się, że została poczęta dzięki inseminacji, z użyciem nasienia anonimowego dawcy. Kiedy miała dwa lata jej matka wyszła za mąż, a pacjentka zyskała ciepłego i oddanego jej ojca. Informacja o dawcy okazała się jednak poważnym wstrząsem dla kobiety, tym bardziej, że relacje z matką zawsze miała dość chłodne. Pacjentka miała żal do matki o ukrywanie tak ważnej informacji, o nie wzięcie pod uwagę uczuć córki.

Nietrudno zrozumieć ogromne pragnienie samotnej, trzydziesto kilku letniej kobiety, żeby mieć dziecko. Można zrozumieć, że podejmuje decyzję, która w danym momencie życia wydaje się rozsądna i uzasadniona. Ale można się też zastanawiać, na ile wynika ona z obawy przed samotnością, niepłodnością, nieumiejętnością stworzenia satysfakcjonującego związku.

Nie ma jednej, pewnej przyczyny, dla której kobiety mogłyby podejmować decyzję o inseminacji. Pragnienie, by zostać rodzicem, jest głębokie i powszechne, niezależne od statusu społecznego i materialnego czy wyznawanej religii. Warto jednak pamiętać, że uczucia mogą zaskoczyć. Mogą też pojawić się w nieoczekiwanym momencie, kiedy wydaje się, że temat inseminacji dawno został zamknięty, a dziecko dorosło.

[1] Mali Mann, Psychoanalytical aspects of assisted reproductive technology.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *